Tag: Prezydentka Zabrza

  • Nie marnujmy energii na wewnętrzne podziały

    Ciężka praca, konsekwencja  i dobre relacje z ludźmi  to moja recepta na budowanie nowego Zabrza.

    Chodzi pani na mecze i kibicuje Górnikowi, ale chyba takiego zakończenia piłkarskiej jesieni się pani nie spodziewała? 

    Od początku sezonu „Trójkolorowi” rozkręcali się powoli, ale jak już nabrali tempa, to nie ma na nich mocnych. Cztery zwycięstwa pod rząd na zakończenie jesieni robią wrażenie. Kibicom na długo pozostanie w pamięci zwłaszcza „barbórkowy”, wygrany mecz z liderem ekstraklasy Lechem Poznań. Szóste miejsce w tabeli na półmetku sezonu pozwala  z optymizmem myśleć o wiośnie.  

    Czy Górnik będzie znów kiedyś mistrzem Polski? 

    To nie jest pytanie czy, ale kiedy.  

    W tym sezonie? 

    Proszę nie pytać kibica o takie sprawy, bo odpowiedź nigdy nie będzie obiektywna. W portalu goal.pl Lukas Podolski apeluje, aby studzić emocje, bo przed drużyną jest jeszcze wiele pracy. Wypada wierzyć „Poldiemu”, choć po cichu zapewne każdy kibic liczy, że szóste miejsce to jeszcze nie wszystko, co ma do powiedzenia Górnik. 

    Trzymamy kciuki za piłkarzy, a pani, jako prezydentce Zabrza, czego życzyć z nowym rokiem? Żeby nie było gorzej, czy by było lepiej? 

    Gorzej już było. Dlatego apeluję do mieszkańców Zabrza, abyśmy przestali marnować naszą energię na wewnętrzne podziały i tworzenie sztucznych konfliktów. Ciężka praca, konsekwencja i dobre relacje z ludźmi to jest moja recepta na budowanie nowego Zabrza.  

    Prezent, jaki pani dostała na święta, robi wrażenie. Mam na myśli rządową pomoc dla Zabrza, uruchamianą dla samorządów stojących przed realną groźbą zarządu komisarycznego.  

    Jestem ogromnie wdzięczna rządowi za pochylenie się nad naszą prośbą. Nie jest łatwo o pieniądze z puli pomocowej, ponieważ Ministerstwo Finansów skrupulatnie analizuje, czy zostały spełnione wszystkie kryteria sytuacji kryzysowej. Dla Zabrza jest to jedyna szansa na odzyskanie finansowego oddechu. Dzięki temu w przyszłym roku, po raz pierwszy od lat, będziemy mieli ustabilizowany budżet miasta. 

    Nie było innego wyjścia?  

    W mediach krąży informacja, że zadłużenie Zabrza wynosi 883 miliony złotych. W rzeczywistości ta kwota jest jeszcze wyższa i sięga rocznego budżetu miasta. Co najgorsze, większość tych zobowiązań została zaciągnięta w komercyjnych bankach i biurach maklerskich, a to zawęża pole manewru, jeśli chodzi  o ewentualne negocjacje dotyczące warunków spłaty. Przypomnę tylko, że Regionalna Izba Obrachunkowa od dłuższego czasu zwracała miastu uwagę na konieczność działań naprawczych. RIO negatywnie zaopiniowała wykonanie budżetu Zabrza w 2023 r. Zresztą analizowanie dlaczego doszło do takiej sytuacji, nie ma już większego sensu. Teraz musimy się skupić na tym, jak uciec z tego finansowego narożnika. Odpowiadając wprost na pytanie: nie było innego wyjścia. Alternatywą byłby zarząd komisaryczny, a to jest najgorsze z możliwych rozwiązań, oznaczające „zamrożenie” miasta. Do czasu ustabilizowania sytuacji finansowej musielibyśmy zapomnieć o wspieraniu kultury, sportu, przedsiębiorczości, aktywności społecznej i szeregu innych dziedzin, bez których trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie nowoczesnego i otwartego miasta. 

    Rządzi pani Zabrzem od prawie ośmiu miesięcy. Wiadomo, że jest to za krótki czas, aby oceniać skuteczność samorządowców, zwłaszcza jeśli są nowi na stanowisku. Mimo tego spróbujmy zrobić krótkie podsumowanie tego okresu. Co pani uważa za swój największy, dotychczasowy sukces? 

    Proces stabilizacji finansów nie będzie krótki ani łatwy, ale najważniejsze, że się rozpoczął i dobrze rokuje. To pierwszy krok do odzyskania zaufania mieszkańców i inwestorów. Oczywiście, uniknięcie katastrofy jest gorzkim sukcesem, bo w normalnych warunkach społeczna energia i sprawczość miasta mogłyby inaczej służyć Zabrzu.  

    Zmieńmy gorzkie tematy i porozmawiajmy o Świętach. 

    Proszę mnie tylko nie pytać, czy wolę grzybową od barszczu. 

    Ale to jest dobre pytanie. Przy wielu wigilijnych stołach będzie się o tym dyskutować.  

    Na szczęście nasze, polskie tradycje świąteczne nie zmuszają nas do takich wyborów. Na wigilijnym stole są obie zupy i obie uwielbiam. 

    Karp czy inna ryba? 

    Karp smakuje mi tylko w Wigilię i głównie za sprawą atmosfery oraz towarzystwa przy wigilijnym stole. Na co dzień wolę inne ryby. 

    Moczka czy makówka? 

    Wiem, że się teraz narażę części Czytelników, ale moczkę degustuję tylko z grzeczności. Natomiast makówki to już inna historia.  

    Mikołaj czy Dzieciątko? 

    Na Śląsku prezenty przynosi pod choinkę Dzieciątko i pod tym względem nie jestem wyjątkiem, choć Mikołaj też jest mile widziany. 

    Jaki prezent chciałaby pani dostać pod choinkę? 

    Pod tym względem jestem dosyć tradycyjna. Zawsze lubiłam dostawać w prezencie książki i to się nie zmieniło, choć czasu na czytanie mam coraz mniej. Lista zaległych lektur ostatnio się wydłużyła, ale jeśli mówimy o jakimś konkretnym tytule to ucieszyłabym się gdybym znalazła pod choinką „Christine” autorstwa Vincenta Severskiego.  

    O ile wiem jest to książka o Krystynie Skarbek, jednej z najskuteczniejszych i najbardziej tajemniczych agentek II wojny światowej. 

    To prawda, ale to nie jest tylko książka szpiegowska. To opowieść o odwadze, sile, inteligencji, honorze i oddaniu wielkiej sprawie. Na szczęście, wciąż jeszcze żyjemy w czasach kiedy patriotyzmu, także tego lokalnego, nie musimy manifestować w tak heroiczny sposób. 

    Dziękuję za rozmowę.

    Rozmawiał Jerzy Filar