Autor: M

  • Nowy radiowóz

    Nowy radiowóz

    Dzięki współpracy z Urzędem Miasta Zabrze, Komenda Miejska Policji zasiliła swój tabor nowym radiowozem.

    Samochód marki Suzuki Swace na co dzień będzie wykorzystywany przez dzielnicowych z Komisariatu I Policji w Zabrzu.

    Nowy radiowóz na pewno przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa mieszkańców naszego miasta. Zabrzańscy policjanci sukcesywnie uzupełniają swoją flotę o nowe jednostki napędowe. Zakupione samochody są niewątpliwie dużym wsparciem
    w codziennej służbie i przyczyniają się do komfortu pracy. Teraz posłużą do zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom naszego miasta.
    Radiowóz został sfinansowany ze środków Policji, Urzędu Miasta Zabrze i Wojewódzkiego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Dzięki temu możliwa jest wymiana najbardziej wyeksploatowanych radiowozów na nowoczesne, ekologiczne i przyjazne środowisku. W efekcie zabrzańscy policjanci będą bezpiecznie dla społeczeństwa i środowiska realizować ustawowe zadania Policji.

  • Zaskakująca decyzja NFZ: działamy online

    Zaskakująca decyzja NFZ: działamy online

    Zabrzański punkt obsługujący klientów Narodowego Funduszu Zdrowia, przy ulicy Ślęczka 20, został zamknięty.

    NFZ wyjaśnia, że powodem takiej decyzji jest stale rosnąca liczba pacjentów, załatwiający swoje sprawy online. Mimo tego, miastu zależy na utrzymaniu punktu i zaproponowało inne pomieszczenia, które sprostałyby wymaganiom Funduszu.

    NFZ był najemcą lokalu przy ul. Pawła Ślęczka 20. Umowy najmu zawsze zawierano na czas określony. Ostatnia obowiązywała do końca grudnia ubiegłego roku. Czynsz za lokal wraz z opłatami za media nie był wysoki i wynosił niewiele ponad dwa tysiące miesięcznie. Na początku września NFZ poinformował jednak, że nie zamierza już kontynuować umowy najmu, nie wskazując przyczyny takiej decyzji. Kiedy sprawą zajęły się media, jako powód wskazano rosnącą liczbę pacjentów załatwiających sprawy online. W tej sytuacji miasto podjęło rozmowy z NFZ na temat utrzymania punktu obsługi pacjentów w Zabrzu. Zaproponowano inne lokalizacje, m.in. w Centrum Przesiadkowym.

    Ta oferta jest cały czas aktualna, choć decyzja o pozostaniu w Zabrzu należy tylko do NFZ.

    Na razie zabrzanie, którzy chcieliby skorzystać z punktu Funduszu, mogą to zrobić w Bytomiu (ul. Wrocławska 32-24), w Rudzie Śląskiej (ul. Niedurnego 34) i w Gliwicach (ul. Jana Pawła II 10 A). Swoje sprawy mogą załatwiać także telefonicznie, za pośrednictwem Informacji Pacjenta (nr 800 190 590), korespondencyjnie, na adres: ul. Stanisława Kossutha 13, 40 – 844 Katowice, mail: kancelaria@nfz-katowice.pl lub umawiając się na rozmowę z e-doradcą przez stronę https://e-doradca.nfz.gov.pl.
    Ucieczka NFZ z Zabrza nie jest incydentalnym przypadkiem. Podobny los spotkał punkt w Chorzowie, co zmusza mieszkańców regionu do korzystania z bardziej odległych lokalizacji lub przeniesienia się do form zdalnych.

  • „Piątka” będzie jeszcze piękniejsza

    „Piątka” będzie jeszcze piękniejsza

    Królewska szkoła, przy ulicy Królewskiej, z patronem Janem III Sobieskim, zasługuje na królewską siedzibą – taką, która będzie zachwycać swoim wyglądem.

    I wkrótce będzie ją miała. Rozpoczął się remont 120-letniego budynku, przy ulicy Królewskiej 4. Powody do dumy z jego efektów powinni mieć wszyscy zabrzanie. W mieście przybędzie kolejny zabytek, który odzyska swoją oryginalną urodę.

    Mamy powody do zadowolenia. 2025 rok zaczynamy dobrze, zgodnie z naszymi marzeniami. Prace, które właśnie ruszyły, przywrócą szkole dawny blask. Choć zaplanowano je na rok, nie będą kolidowały z uczniowskimi planami. Wszystkie będą prowadzone na zewnątrz. Nasze zadanie – gospodarzy tego miejsca – polega na zorganizowaniu bezpiecznego wejścia do budynku. Nie jest to trudne, ponieważ szkoła ma kilkoro drzwi, pozwalających na wygodny dostęp do pomieszczeń. W zakresie robót jest remont dachu oraz, co dla nas bardzo ważne, wykonanie izolacji fundamentów i budowa instalacji odprowadzającej deszczówkę. Piwnice, w których znajdują się kuchnia i stołówka, bywały zalewane, przynosząc szkole straty. W czasie remontu najwięcej nakładów zostanie poniesionych na odnowienie elewacji. Ściany zewnętrzne zostaną oczyszczone, ubytki uzupełnione, a stolarka okienna i drzwiowa odświeżona – mówi Alicja Korol, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5.

    W kwietniu 2025 r. królewska „Piątka” będzie obchodziła jubileusz 120-lecia.

    Mamy długą tradycję i wspaniałą, aktywną szkolną społeczność. To nasze atuty, które sprawiają, że tworzymy szkołę z duszą. Remont budynku jest dla nas najlepszym urodzinowym prezentem, tym cenniejszym, że sfinansowanym w dużej części z rządowych pieniędzy, o które wcale nie jest łatwo w przypadku zabytków, będących własnością komunalną – dodaje Alicja Korol.
    Budynek szkoły zaprojektował E. Petzke. Gmach pozytywnie wyróżniał się na tle innych, przeznaczonych do celów dydaktycznych. Utrzymany został w stylu neogotyckim. Najpierw, pod jednym dachem funkcjonowały tu dwie katolickie szkoły: dla dziewcząt
    i dla chłopców. Po II wojnie budynek nadal zajmowały dwie szkoły podstawowe: nr 5 dla chłopców i nr 6 dla dziewcząt.
    1 września 1954 r. szkoła stała się koedukacyjna, a jej wszyscy uczniowie uczęszczali do podstawówki nr 5.

  • Szybciej na ratunek

    Szybciej na ratunek

    Na terenie Stacji Kontroli Pojazdów przy ul. Roosevelta 123 powstaje nowa baza dla zabrzańskiego Zespołu Ratownictwa Medycznego.

    Dzięki temu, ratownicy będą w stanie szybciej dotrzeć do osób potrzebujących pomocy.

    W ratownictwie medycznym czas jest bezcenny. Wiele razy to właśnie sekundy decydują o życiu pacjenta. Zmiana lokalizacji naszej stacji pozwoli skrócić czas dotarcia do pacjenta i poprawi komfort pracy ratowników – tłumaczy Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
    Prace obejmują szeroki zakres robót budowlanych. Wymieniono instalacje wodno- kanalizacyjne, elektryczne i wentylacyjne, zmodernizowano dach, stolarkę okienną i drzwiową, a także przeprowadzono termomodernizację budynku. Zainstalowano także nowoczesne urządzenia diagnostyczne, w tym systemy do kontroli hamulców, zawieszenia i ustawienia kół, co znacząco poprawi jakość świadczonych usług w zakresie Stacji Kontroli Pojazdów.

  • Śmieci: trudny okres przejściowy

    Śmieci: trudny okres przejściowy

    Spółka PreZero Service Południe podpisała z Zabrzem umowę na odbiór odpadów komunalnych.

    Równocześnie rozpoczął działalność prowadzony przez nią Punkt Obsługi Klienta (POK), przy ulicy Wolności 270. Z pracownikami firmy można się kontaktować także za pośrednictwem infolinii, na numer 32 428 23 01 oraz mailowo, na adres: gmina.zabrze@prezero.com.

    Przypomnijmy, że wartość podpisanej umowy wynosi ponad 108 mln zł. PreZero będzie odbierać odpady od zabrzan przez 2 lata lub do chwili wyczerpania określonej w dokumencie kwoty. Do przetargu na wykonywanie tego zadania, poza PreZero, zgłosiło się konsorcjum firm Alba i FCC Śląsk, które wyceniło tę usługę na 121 mln zł. Wygrała tańsza oferta, spółki z Rudy Śląskiej.
    Zmiana pojemników w tak dużym mieście jak Zabrze jest trudnym zadaniem i nic dziwnego, że pojawiły się też problemy. Dlatego warto wszelkie nieprawidłowości zgłaszać do POK. Spółka PreZero przygotowała dla Zabrza 40 000 pojemników. Ich rozmieszczania rozpoczęło się pod koniec listopada i potrwa do 12 stycznia.
    Spółka wydala na temat całej operacji specjalny komunikat.

    W okresie przejściowym mieszkańcy mogą pozostawić odpady w workach, które zostaną odebrane. Brygady wywozowe regularnie sprzątają altany śmietnikowe z zalegających odpadów podczas odbiorów. Pragniemy podkreślić nasze zaangażowanie w jak najszybsze zakończenie procesu rozstawiania pojemników. Dlatego działamy w systemie dwuzmianowym, także w weekendy i święta. Uruchomiliśmy dodatkową brygadę zajmującą się porządkowaniem placyków śmietnikowych. Obecnie pojemniki rozstawia 18-20 brygad, a w dniach 4-6 stycznia pracowały
    22 brygady równocześnie. Niestety cały efekt estetyczny powyższych działań jest zaburzony zalegającymi nadal pojemnikami poprzedniego operatora, pozostawionymi wewnątrz i na zewnątrz altan, których nie zebrał zgodnie
    z harmonogramem. Ta sytuacja również dezorientuje mieszkańców, którzy nie są pewni, gdzie prawidłowo mają gromadzić odpady – czytamy w komunikacie PreZero.

  • Zabrze uciekło spod finansowej gilotyny

    Zabrze uciekło spod finansowej gilotyny

    Po raz pierwszy od trzech lat Ministerstwo Finansów rzuciło koło ratunkowe pogrążonemu w kryzysie miastu.

    Dzięki rządowej pożyczce Zabrze powoli wychodzi na prostą, co pod koniec roku stało się jednym z gorących tematów także w ogólnopolskich mediach. Zawrzało również w mieście, choć w lokalnej dyskusji nad racjonalnymi argumentami górę często biorą polityczne emocje. Wokół pożyczki narosło wiele nieporozumień,
    a czasami przekłamań, które warto i trzeba wyjaśnić.

    Przypomnijmy, że Zabrze otrzymało z budżetu państwa pożyczkę w wysokości 353,8 mln zł. Okres spłaty rozłożono na 21 lat, z dwuletnią karencją. Oprocentowanie wynosi zaledwie 2 proc., co było niemożliwe w przypadku komercyjnych kredytów, po jakie sięgało miasto w poprzednich latach.

    To jeden, ale nie jedyny powód dla którego nie ma sensu porównywanie obecnej pożyczki z ministerstwa do długów zaciąganych wcześniej w komercyjnych instytucjach finansowych.

    Sięgnięcie po rządową pomoc wywołało falę krytyki ze strony uczestników i sympatyków poprzedniej władzy
    w mieście. Trudno im się dziwić. Akceptacja pożyczki oznaczałaby z ich strony przyznanie się do błędów, a na to nie może sobie pozwolić żadne środowisko polityczne marzące o powrocie do władzy. Dlatego warto się całej sprawie przyjrzeć na chłodno, w oderwaniu od emocji i w oparciu o fakty. Na stronie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii zamieszczane są raporty i statystyki porównawcze dotyczące członków GZM. Bardzo dokładnie analizowana jest zwłaszcza sytuacja finansowa samorządów. Najnowsze zestawienia dotyczą 2023 r., czyli ostatniego, pełnego roku 18-letnich rządów poprzedniej prezydent miasta. W rankingu wielkości zobowiązań w stosunku do dochodów gminy, listę najbardziej zadłużonych miast otwiera Zabrze, ze wskaźnikiem 62 proc. Kolejne na liście są Bytom, Ruda Śląska, Chorzów i Katowice, ale żadne z nich nawet nie zbliżyło się do naszego poziomu. Podobnie jest z zestawieniem zobowiązań per capita, czyli na głowę mieszkańca. Zabrze jest pierwsze, a na statystycznego mieszkańca przypada 5067 zł miejskiego długu. Kolejne na liście są Katowice, Bytom, Ruda Śląska i Gliwice, ale od naszego miasta znów dzieli je przepaść. Szkoda, że takie dane rzadko pojawiają się w gorącej, lokalnej debacie.

    Porównanie do miast o podobnym potencjale i zasobach, najwięcej nam powie o rzeczywistej kondycji Zabrza.

    W statystyce długu bezwzględnego wygrywają Katowice, które mają 1,2 miliarda złotych zobowiązań, ale dysponują ogromnym budżetem przekraczającym 3,3 mld zł. Drugie jest Zabrze z „oficjalnym” zadłużeniem 883 mln zł. To słowo celowo zostało ujęte w cudzysłów, ponieważ bardzo trudno jest ustalić rzeczywistą skalę zobowiązań naszego miasta. Według danych, przygotowanych w listopadzie na potrzeby Ministerstwa Finansów, do wspomnianej wyżej kwoty należy dodać jeszcze wydatki na obsługę długu (59 mln zł), poręczenia (52 mln zł),
    obciążenia hipotekami (262 mln zł). To nie wszystko. Część zadań miasta, na które nie było pokrycia w budżecie, przesuwano w poprzednich latach do miejskich spółek, generując olbrzymie straty (224 mln zł.) W dodatku na spore nieprawidłowości natknięto się w przygotowanym przez poprzednie władze budżecie na 2024 r. Dochody bieżące zawyżono o 51 mln zł, a wydatki zaniżono
    o 158 mln zł. Ukryto deficyt dodatkowy, prócz oficjalnego zadłużenia, na poziomie 237 mln zł. Generalnie, prawdziwe zadłużenie Zabrza sięga kwoty budżetu, któ-
    ry w ubiegłym roku wynosił 1,2 mld zł.
    Oznacza to, że realnym, metropolitalnym „zwycięzcą” w rankingu długu kwotowego także może być Zabrze.

    Wróćmy do początku artykułu i zastanówmy się, czy nowa prezydentka zrobiła dobrze zwracając się o pomoc do Ministerstwa Finansów?

    Generalnie, Agnieszka Rupniewska miała dwa wyjścia. Mogła udawać, że
    z Zabrzem wszystko jest w porządku
    i ciągnąć politykę poprzedniczki, polegającą na nakręcaniu spirali długów. Trwałoby to krótko, ponieważ miasto dobrnęłoby w końcu do ściany i musiało ogłosić niewypłacalność. Samorząd zostałby wtedy zastąpiony przez komisarza. Miasto musiałoby ograniczyć do zera wydatki na kulturę, sport, działalność społeczną i wszelką inną aktywność, która integruje mieszkańców i sprawia, że Zabrze żyje i się rozwija. Nowa prezydentka wybrała drugie rozwiązanie. Zwróciła się
    o pomoc do jedynej instytucji, której zależy na stabilności samorządów, czyli do rządu. Ministerialna pożyczka pozwoli miastu wziąć finansowy oddech, spłacić najpilniejsze zaległe zobowiązania, zrezygnować z komercyjnego zadłużenia na 110 mln zł i spłacić krótkoterminowe obligacje. Zostaną też uregulowane zaległości wobec wspólnot mieszkaniowych, ZUS i GZM za transport publiczny.

    Dobrze, że takie należności zostaną spłacone, bo po prostu nie wypada, aby miasto miało takie długi.

    Zwolennicy poprzednich władz miasta krytykują, że spłata pożyczki z Ministerstwa Finansów obciąży przyszłe pokolenia zabrzańskich samorządowców. W ich ustach taki zarzut nie brzmi wiarygodnie. Przypomnijmy, że raty pożyczki rozłożono na 21 lat, czyli ponad cztery kadencje. Tymczasem tylko w ciągu bieżącej kadencji, nowe władze miasta muszą spłacić 360 mln zł zobowiązań, wygenerowanych przez poprzedników.

  • „Puls” podnosi puls

    „Puls” podnosi puls

    Dosyć nieoczekiwanie pierwszy numer „Pulsu Zabrza” wywołał sporo zamieszania w lokalnych mediach. Jest to budujące i dopingujące do dalszej pracy, bo w dziennikarstwie nie ma nic gorszego, niż obojętność.

    Nasza gazeta wywołuje emocje, także negatywne. I dobrze. Jeśli ktoś nas krytykuje, to znaczy, że przynajmniej przeczytał. „Pulsowi” towarzyszy dyskusja, czy Zabrze powinno mieć swoją gazetę? To jest źle postawione pytanie. Prawidłowe brzmi: dlaczego dotychczas Zabrze nie miało swojej gazety? Uprzedzam ewentualne zastrzeżenia – „Nasze Samorządowe Zabrze” nie łapie się do tej kategorii. Ze względu na niski nakład i publicystyczną narrację jest raczej opiniotwórczym magazynem, niż skrojoną pod współczesne czasy masową gazetą informacyjną. Prawie każde miasto w naszym województwie ma swój odpowiednik „Pulsu”. Niektóre samorządy, jak Katowice, Jastrzębie-Zdrój czy Lędziny, wydają gazety pod własnym, miejskim szyldem. W innych, na przykład w Rudzie Śląskiej, Bieruniu, Mikołowie i Zabrzu, rolę wydawcy pełni miejska spółka albo dom kultury. W trzecim wariancie miasta nie wydają swoich gazet, ale wykupują strony w prywatnych tytułach, przejmując de facto kontrolę nad nimi. Z komercyjnego punktu widzenia, zabrzańska formuła jest najlepsza i najbardziej przejrzysta pod względem formalnym. Gdyby gazetę wydawało bezpośrednio miasto, pojawiłby się problem z pozyskiwaniem i rozliczaniem reklam. Miejskie spółki nie mają takich ograniczeń. Dosyć jasno mówi o tym w wywiadzie na sąsiedniej stronie Anna Konarska, prezeska Zabrzańskiej Agencji Realizacji Inwestycji, wydawcy „Pulsu”. Na razie gazeta nie przynosi zysku, ale dzięki bezpłatnej formule, wysokiemu nakładowi i skutecznej dystrybucji, jest szansa na przyciągnięcie reklam z komercyjnego rynku. Media nigdy nie są inwestycją zwracającą się po kilku tygodniach czy miesiącach, ale po roku można już pokusić się o pierwsze podsumowania.
    W internetowej dyskusji nad „Pulsem” pojawia się też wątek wolnych mediów. Temat ciekawy, choć raczej teoretyczny. Czy wolna jest np. telewizja TVN? Jeśli tak, to dlaczego aż takie zamieszanie wśród polityków wywołują plany sprzedaży tej stacji? Jaki jest stopień wolności „Polsatu” w kontekście biznesowych, bardzo szerokich interesów właściciela stacji? A wracając na nasze, skromne podwórko. Pamiętacie zabrzańską gazetę niosącą dobre nowiny? To chyba jeden z najlepszych przykładów na to jak szybka i krótka jest droga od normalnej gazety do politycznej tuby.
    Redaktor naczelny jednej z zabrzańskich gazet skarży się, że w związku z „Pulsem” miasto rzuca mu kłody pod nogi. Autor miał zapewne na myśli, że przestała do niego płynąć kasa z miejskich reklam. Gdyby jednak miasto wykupiło u niego kilka stron, co wtedy? W branży medialnej też obowiązuje podstawowa zasada wolnego rynku mówiąca, że „klient nasz pan”. Czy jeśli strony reklamowe za duże pieniądze wykupi producent samochodów elektrycznych, gazeta zdecyduje się na artykuł o zawodności tego środka transportu? To nie jest pytanie retoryczne, ale adresowane do zabrzańskiego redaktora, który poczuł się osierocony przez miasto.
    A tak na koniec i na marginesie. Nie piszcie, że „Puls” nadaje się do pieca, bo to nieprawda. Papier gazetowy jest coraz bardziej ekologiczny, a przez to gorszy z opałowego punktu widzenia. Ponadto w „Pulsie” jest dużo zdjęć i innych ilustracji, wymagających większej ilości farby drukarskiej. Z tego jest więcej dymu, niż ognia.
    Jerzy Filar

  • Naszym najważniejszym zadaniem jest wyprowadzenie targowiska miejskiego na prostą

    Naszym najważniejszym zadaniem jest wyprowadzenie targowiska miejskiego na prostą

    Rozmowa z Anną Konarską, prezeską Zabrzańskiej Agencji Realizacji Inwestycji, zarządzającej, m.in. miejskim targowiskiem.

    ZARI otrzymała pół miliona dofinansowania z miejskiego budżetu. Trochę mało. W poprzednich latach spółka dostawała po 700-800 tys. zł.

    Nie jest tajemnicą bardzo trudna sytuacja finansowa miasta. Oszczędności i redukcje wydatków dotyczą wszystkich miejskich jednostek, dlatego nie narzekam, ale bardzo się cieszę, że prezydentka i radni znaleźli zrozumienie dla naszych potrzeb i problemów.

    Ale skąd się biorą te problemy? Przecież targowisko powinno być finansowym samograjem.

    Powinno być, ale nie jest. Nie moją rolą jest komentowanie decyzji poprzednich władz miasta, ale coś poszło nie tak z generalnie dobrym pomysłem utworzenia targowiska miejskiego z prawdziwego zdarzenia.

    Zły biznesplan?

    Targowisko zostało zmodernizowane 10 lat temu za 7,8 mln zł. Około 5,5 miliona pochodziło z unijnego projektu Jessica, a na resztę zaciągnięto kredyt w Banku Ochrony Środowiska. Przypomnijmy, że w ramach programu Jessica przyznawano samorządom preferencyjne kredyty na inwestycje związane z rewitalizacją miast. Media pisały wówczas, że miasto „pozyskało” pieniądze, ale to nie jest precyzyjne określenie. Mimo dobrych warunków finansowych to wciąż była pożyczka, którą trzeba spłacić. Targowisko miało zarobić na raty kredytu i dodatkowo przynosić zyski, ale tak się nie stało.

    Co poszło nie tak?

    Budowa infrastruktury handlowej to jest dopiero połowa sukcesu. Aby targowisko odniosło sukces, zabrzanie muszą tam robić zakupy. Niestety, w poprzednich latach nie zadbano o promocję tego miejsca wśród handlowców i klientów. Wyrabianie wśród mieszkańców nawyków zakupowych nie jest zadaniem łatwym, ale targowisko, w nowej odsłonie, istnieje od 10 lat. To wystarczający czas do zbudowania silnej marki handlowej, opartej także na patriotyzmie konsumenckim. W Zabrzu
    i okolicznych miastach jest wielu przedsiębiorców oferujących dobre i przystępne cenowo wyroby oraz usługi. Nie ma dla nich lepszego miejsca niż nasze targowisko. W Zabrzu mieszka ponad 150 tys. ludzi. To potężny rynek konsumencki.

    Targowisko w pobliskim Mikołowie nie jest tak wygodne i nowoczesne, ale w godzinach handlowych trudno się tam przecisnąć. Niektórzy kupcy przyjeżdżają ze swoimi pysznościami z Wisły albo Krakowa, a czasami pojawiają się wędliniarze aż z Białegostoku.

    Też mi się marzy nowoczesna, dobrze skomunikowana przestrzeń handlowa z bogatą ofertą nie tylko przemysłową ale także spożywczą. Chciałabym, aby zabrzańskie targowisko miejskie stało się gwarancją dobrych cen, przyjaznej obsługi klienta oraz wysokiej jakości towarów i usług.

    To marzenie, czy plan?

    Marzenie, które przekuwamy w plan. Dzieje się to powoli, bo na razie musimy się uporać z balastem przeszłości i problemami organizacyjno-administracyjnymi, ale to są nasze wewnętrzne sprawy i wolałabym ich szerzej nie omawiać.

    W lokalnych mediach pojawił się zarzut, że pół miliona, od którego rozpoczęliśmy rozmowę, jest potrzebne na gazetę.

    Z całym szacunkiem dla „Pulsu Zabrza”, ale naszym najważniejszym zadaniem jest wyprowadzenie na prostą targowiska miejskiego. Gazeta i towarzyszące jej media społecznościowe nam w tym pomogą, bo trudno sobie wyobrazić lepszą platformę do budowania marki targowiska. Poza tym „Puls” jest inwestycją biznesową, która docelowo ma przynosić zysk i wspierać nasze inne przedsięwzięcia. Rynek tradycyjnych mediów jest trudny, ale wciąż atrakcyjny. To prawda, że płatne, niskonakładowe tytuły mają problem z pozyskaniem reklamodawców, ale prasa bezpłatna, redagowana ciekawie i w przystępny sposób, wciąż ma spore grono czytelników. W tym upatruję szansę dla „Pulsu”. Tworzymy skuteczny i masowy kanał dystrybucji informacji, także biznesowej. Liczę na dobry odzew ze strony komercyjnych reklamodawców, ale myślimy nie tylko o nich.

    To znaczy?

    „Puls” pozwoli także na zaoszczędzenie wydatków reklamowych miasta i podległych mu jednostek. Miejskie instytucje sporo wydają na kampanie informacyjno-promocyjne na temat realizowanych przez siebie inwestycji albo wydarzeń. Na naszych łamach mogą to zrobić na preferencyjnych warunkach albo w ramach umów barterowych. Oferujemy znacznie większy i skuteczniejszy zasięg reklamowy, niż większość lokalnych i regionalnych mediów. Jednym słowem, „Puls Zabrza” nie jest obciążeniem, ale wartością dodaną, którą ZARI – poza dotychczasowymi zadaniami – może zaoferować miastu.
    Rozmawiał Jerzy Filar

  • Czyj jest ten stan umysłu?

    Czyj jest ten stan umysłu?

    Anonimowy uczestnik jednej z grup poświęconych zabrzańskim sprawom publikuje post: zdjęcie dworcowych toalet z dystrybutorami papieru toaletowego, umieszczonymi obok drzwi prowadzących do ich wnętrza.

    Pisze, że Zabrze to stan umysłu, wspominając również, że prezentowane rozwiązanie – niepraktyczne do granic możliwości – to nowy pomysł Jednostki Gospodarki Nieruchomościami, administrującej budynkiem kolei.

    Tak zabrzańska rzeczywistość wygląda na Facebooku – absurdalnie, dla niektórych śmiesznie, dla innych być może strasznie. Opisanym przykładem z pewnością nie pogardziłby Stanisław Bareja, twórca słynnych komedii, jak się dziś okazuje, piętnujący nie tylko głupoty PRL-u, ale wciąż żywą, urzędniczą bezmyślność.

    Kto się uśmiechnął, patrząc na zdjęcie zabrzańskich, dworcowych toalet, to dobrze. Nie naraził się niepotrzebnie na negatywne emocje. Kogo jednak zdenerwowała ta informacja, ten na próżno się stresował. Dlaczego? Bo post anonimowego autora jest kłamstwem, a zdjęcie nie zostało zrobione na dworcu PKP w Zabrzu! Tam dystrybutory papieru są w kabinach, na wyciągniecie ręki korzystających z nich osób.

    Mamy więc do czynienia z fake newsem! Jednym z wielu, które krążą w sieci i co jasne, nie omijają Zabrza.

    Post anonimowego uczestnika, opublikowany w końcówce minionego roku i obnażający rzekomo fatalny stan niektórych zabrzańskich umysłów, stał się hitem. Ponad 400 lajków, 130 komentarzy, 28 udostępnień! Dla aktywnych w mediach społecznościowych, zajmujących się Zabrzem, wyniki godne pozazdroszczenia. Co pisano w komentarzach? W tych, które są utrzymane w żartobliwym tonie o zapobieganiu kradzieżom, o powrocie planowanej gospodarki, wdzierającej się również w rejon higieny osobistej, o Noblu dla autora pomysłu, o prekursorach i nowym trendzie. Oburzeni pisali krótko, ale dobitnie: o masakrze, o debilach, o przesadzie.

    130 osób, które wyraziły swoje zdanie pod zdjęciem dworcowych toalet informujemy jeszcze raz:  komentowaliście sytuację, która nie miała i nie ma miejsca.

    Autora posta – anonimowego uczestnika grupy Zabrze dla Każdego – pytamy natomiast jaki stan umysłu kazał mu pokazywać Zabrze takim, jakim nie jest, pisać niepochlebnie o zabrzanach, legitymizując tę opinię kłamstwem – fotografią pokazującą absurdalne miejsce papieru toaletowego?

    Anonimowy Uczestniku grupy Zabrze dla Każdego, autorze posta! Nie dziwi fakt, że wybrałeś anonimowość. W Zabrzu wciąż obowiązuje standard, w myśl którego kłamanie jest powodem do wstydu. Taki mamy stan umysłu, my, zabrzanie! 

  • Za co „biją”? Za żywota.  

    Od wyborów samorządowych minęło ponad pół roku. W polskich miastach i wsiach zwycięzcy nabierają sił, a przegrani liżą rany, zwierają szyki i szykują się do odbicia władzy za pięć lat. Generalnie zapanował względny spokój, z którego cieszą się mieszkańcy, bo nie muszą już uczestniczyć w uciążliwym, wyborczym cyrku. W tej regule jest wyjątek.

    Mowa – rzecz jasna – o Zabrzu. W tym mieście czas zatrzymał się na początku kwietnia albo przeskoczył do wiosny 2029, kiedy odbędą się kolejne wybory samorządowe. Śledząc wzmożenie niektórych profili facebookowych można odnieść wrażenie, że jesteśmy w samym oku kampanii. Jak zawsze głównym celem ataków jest władza. Na tę okoliczność przypomniał mi się stary kawał, który nie jest śmieszny, ale kontekstowo tutaj pasuje. Cytuję w wersji poprawnej politycznie: ktoś kogoś bije, a bity pyta „za co?” Bijący na to: „jakbym wiedział za co, to oberwałbyś jeszcze mocniej”. Za co „biją” Agnieszkę Rupniewską? Za żywota, czyli za wszystko. Czasami wygląda to trochę groteskowo. Ktoś namierzył w Zabrzu świecące za dnia latarnie. W internecie zrobiła się z tego burza, a raczej tajfun. W normalnych okolicznościach można na dwa sposoby wyjaśnić „aferę” żarówkową. Elektrownia być może coś przepinała albo sprawdzała i miało się świecić. Albo ktoś popełnił błąd i nacisnął nie ten „knefel” co trzeba. Takie wyjaśnienia są jednak za proste. Winna jest Rupniewska i generalnie powinna się z tego powodu podać do dymisji. Każdy dzień dostarcza nowych rewelacji, tworzących obraz totalnego, lokalnego Armagedonu. Obawiam się jedynie, że kiedy zostanie już obwiniona o wszystko co złe w Zabrzu, to zabraknie kolejnych przykładów na destrukcyjną działalność prezydentki. Co wtedy? Już podpowiadam. Moim zdaniem Agnieszka Rupniewska stoi też za tym, że „Gladiator 2” jest słabszy od jedynki, a Lewandowski znów gubi formę w Barcelonie. A mówiąc poważnie, czy taka zmasowana nagonka jest skuteczna? Można mieć wątpliwości. Mieszkańcy raczej wcześniej niż później zmęczą się podgrzewaniem atmosfery w mieście. Nie wolno też zapominać, że Polacy wciąż mają gen rycerskości, który nakazuje szanować kobiety, a tej cechy brakuje wielu, anonimowym bohaterom internetu. Jak to mówią, kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Jest też drugie, mniej eleganckie przysłowie. Kto rzuca… nieczystościami, ten sam się nimi ubrudzi.  

    Filar